-Ale jak to wszystko wiedziałaś? - jęknęłam. Siedziałyśmy z Megan w moim pokoju, a ja właśnie skończyłam jej opowiadać o przedziwnej lekcji pianina. Kiedy skończyłam, poinformowała mnie, że nie jest zbyt zaskoczona, bo już od dawna wiedziała, że Justin będzie robił coś takiego. Nie umknęło mi jednak, że słysząc, że Bieber uczy akurat mnie, rozszerzyły jej się źrenice.
-Gdybyś mnie posłuchała podczas lunchu, nie byłabyś taka zaskoczona- wytknęła do mnie język.
-Gdybyś powiedziała, że to dotyczy mnie, wysłuchałabym wszystkiego - blondynka tylko wywróciła oczami.
-Tak czy inaczej...- zaczęła, ale przerwał jej dźwięk mojego dzwonka. Nieznany numer. Po chwili wahania odebrałam.
-Hej, tu Justin - odezwał się ciepły głos. Zapomniałam, że nie zapisałam sobie jego numeru.
-Cześć, Justin - położyłam nacisk na drugie słowo. Zielonooka szerzej otworzyła oczy i przysunęła się, żeby więcej słyszeć. -Co tam?
-Całkiem dobrze, ale ja nie w tej sprawie. Moglibyśmy przełożyć piątkowe zajęcia na jutro? Mam podpisywanie - w jego głosie pojawiła się nutka zakłopotania.
-Nie ma problemu - odpowiedziałam wesoło. -To do jutra?
-Yhm. Bądź na miejscu w okolicach 18.
-Jasne. Do zobaczenia.
-Trzymaj się - i się rozłączył. Zerknęłam na dziewczynę i zaczęłam się śmiać z wyrazu jej twarzy.
-Zamurowało troszkę? - zapytałam wciąż rozbawiona.
-To, że Biebs cię uczy to jedno. Ale posiadanie jego numeru - wyrzuciła ręce w górę. - To jest już dużo poważniejsze.
-Do czego ty dążysz? - lekko przechyliłam głowę.
-Pan Bieber cię lubi - puściła mi perskie oko.
-Dał mi swój numer. Twoja korepetytorka też do ciebie dzwoni, a ja nie robię z tego wielkiej afery - spojrzałam na nią z wyrzutem.
-Oj, jeszcze zobaczysz jak to się potoczy - mruknęła z tajemniczym uśmieszkiem.
~
Wymowałam książki z szfki, kiedy poczułam ciepłe dłonie na biodrach. Obróciłam się i z uśmiechem zarzuciłam chłopakowi ręce na szyję. Ten się schylił i lekko mnie pocałował.
-Tęskniłaś? - spytał zabierając swoje usta z moich.
-Może troszkę - wplątałam mu ręce we włosy.
-A zaszczycisz mnie swoją obecnością dziś po szkole? - mruknął, sunąc mi po policzku nosem.
-Dzisiaj nie mogę - zrobiłam smutną minkę. - Mam pianino.
-To może chociaż pozwolisz się z niego odebrać? - uśmiechnął się, pokazując urocze dołeczki.
-Z wielką przyjemnością - musnęłam jego polik i poszłam na biologię.
~
Weszłam na salę, ze zdziwieniem stwierdzając, że Bieber jeszcze nie przyszedł. Siadłam przy instrumencie i zaczęłam grać tylko sobie znana melodię, a po chwili dołożyłam do niej słowa. Przymknęłam oczy, żeby lepiej wczuć się w muzykę. Kiedy skończyłam, usłyszałam ciche oklaski z końca pomieszczenia. Ucichłam i gwałtownie odwróciłam głowę.
-Ktoś ci już mówił, że masz piękny głos? - uśmiechnął się, stając przy mnie.
-Długo tu stałeś? - spojrzałam na szatyna.
-Wystarczająco długo, żeby stwierdzić, że jestes wszechstronnie utalentowana - przysiadł się koło mnie. - To jak, gramy dalej czy chcesz jeszcze poćwiczyć głos? - odwzajemniłam jego uśmiech i zaczęłam wygrywać pierwsze nuty.
Pod koniec drugiej lekcji stwierdziłam, że Biebs jest naprawdę świetnym nauczycielem. Był cierpliwy, wszystko tłumaczył, nie denerwował się, kiedy coś mi nie wychodziło, pomagał. Gdyby tylko wszyscy tacy byli.
-Jak u Seleny? - spytałam, kończąc grać ostatni utwór.
-Całkiem dobrze. Była wczoraj nieco markotna, ale to pewnie przez długi lot. Nie przepada za samolotami - podrapał się po karku.
-Cieszysz się, że przyjechała? - posłałam mu lekki uśmiech.
-Brakowało mi jej - odwzajemnił gest i się podniósł, podając mi rękę. - To już chyba koniec na dziś.
Zebrałam swoje rzeczy i wyszliśmy z budynku.
-Justin! - usłyszeliśmy damski krzyk, a chwilę póżniej brązowookiemu na szyję rzuciła się Selena. Ignorując, że stoję pół metra dalej, gwałtownie wpiła się w jego wargi. Chłopak delikatnie ją odsunął, śmiejąc się z zakłopotaniem.
-Cassie, to Selena, moja dziewczyna. Sel, to Cassie, dziewczyna, którą uczę grać na pianinie - posłałyśmy sobie uśmiechy, po czym Gomez zaczęła coś trajkotać.
-Cas! - odwróciłam się i ujrzałam Davida, idącego w naszą stronę. - Hej, słońce - przytulił mnie mocno, po czym zmierzył wzrokiem Jelenę.
-Um, Justin, to David. David, to Justin - obaj zrobili jakiś dziwny, męski uścisk.
-Idzemy? - zielonooki zwrócił się do mnie.
-Pewnie - mruknęłam. - Pa, Selena. Do zobaczenia, Justin.
Brunetka machnęła do mnie ręką, a szatyn przytulił.
-Trzymajcie się - pożegnał się z uśmiechem, po czym oboje odeszli, trzymając się za ręce.
-Nie mówiłaś, że Bieber będzie cię uczył - spojrzał na mnie zdziwiony.
-Bo nie pytałeś - wystawiłam do niego język i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
~
-I jak? - wyszłam z łazienki, okręcając się wokół własniej osi.
-Świetnie - Megan klasnęła, wstając z mojego łóżka. - Bierz torebkę i wychodzimy.
Był piątkowy wieczór. Moje plany spędzenia go z książką i herbatą poszły się pier...yhm, no właśnie. Pytacie, kogo to sprawka? Oto moja przyjaciółka zmówiła się z kilkoma osobami i chcąc nie chcąc, zostałam wręcz zmuszona do wyjścia do klubu. Jak to ujęła blondynka 'Jest otwarcie, wejście darmowe, zabawa świetna, musisz iść!'.
Godzinę po jej napadzie na mój dom, szłyśmy we dwie w kierunku wcześniej wspomnianego klubu. Z resztą osób miałyśmy się spotkać na miejscu.
-Ty chyba sobie żartujesz - szepnęłam, stojąc przed trzypiętrowym, podświetlonym z kazdej strony budynku. Był nowy, zadbany, a przed wejściem stało chyba tysiąc ludzi. - To jest miejsce dla VIPów, celebrytów...
-I osób, które mają znajomości - weszła mi w słowo, puszczając perskie oko. Jedynie wywróciłam oczami i przywitałam się ze znajomymi, którzy właśnie przyszli.
~
-David, daj odpocząć - zaśmiałam się, siadając przy barze. - Jeszcze raz to samo - powiedziałam do barmana i chwilę później wypiłam cały kieliszek.
-Cassie? - odwróciłam się i zobaczyłam pannę Gomez stojącą tuż za mną. Kiwnęłam głową. -Widziałaś gdzieś Justina? Nigdzie nie mogę go znaleźć.
-Przykro mi, nawet nie wiedziałam, że tu jesteście - wzruszyłam ramionami.
-Trudno, dzięki - westchnęła i odeszła. Czy ona zawsze ma takie wahania nastrojów? Wczoraj Zachowuje się, jakbym nie istniała, a dzisiaj nagle prosi mnie o pomoc.
-Dobrze się bawisz? - na krześle przede mną siadł nie kto inny, jak pan zaginiony. Szeroko się uśmiechnął i wypił swoją tequilę.
-Chyba nie tak dobrze, jak ty - zacichotałam pod nosem, widząc jego szeroki uśmiech. Nagle szatyn gwałtownie wstał.
-Chodź, zatańczymy - pociągnął mnie za rękę na środek pomieszczenia. Przyznam, że z Justinem u boku naprawdę świetnie mijał mi czas. Co chwilę się o siebie ocieraliśmy, ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało.
-Więc tu jesteś! - oboje spojrzeliśmy na Selenę, idącą w naszą stronę. Szybko odsunęłam się kawałek od Biebera. - Widzę, że go znalazłaś - zmierzyła mnie wzrokiem. - To jak, Justin, zaprosisz mnie do tańca?
Chłopak chcąc nie chcąc poszedł za nią, a ja posłałam mu jedynie współczujące spojrzenie.
-Nie stój tu tak sama - usłyszałam krzyk Megan, idącej w moją stronę z Jordanem i Kate. - Chodź, idziemy pietro niżej. Rozdają tam darmowe drinki - pisnęła, na co głośno się zaśmiałam i pobiegłam za nią.
~~
przepraszam, przepraszam, PRZEPRASZAM, że tak długo mnie nie było. :(
Mam nadzieję, że jeszcze pamiętacie o tym skromnym opowiadanku. Teraz rozdziały będę dodawała regularnie. Raz lub dwa tygodniowo, jeszcze zobaczę.
Macie już jakieś pomysły, jak potoczy się dalej akcja? Szykuję dla was coś, czego się nie spodziewacie, ale to w następnych rozdziałach ;)
Liczę na opinie w komentarzach. <3